strona główna / czytelnia / wszystkie artykuły / W trosce o słowo
W trosce o słowo
Anna Balon
(...) Słowo dziennikarza katolickiego również wpisuje się w Boży porządek, a ze świadomością tego wiąże się jedna z podstawowych zasad uprawiania dziennikarstwa - nie wolno posługiwać się słowem do destrukcji, dla niepokoju, dla nienawiści. (...)
I Krakowskie Forum Prasy Parafialnej - 2000 r.
SłOWO wyraża człowieka, jego wnętrze - ducha, myśli, uczucia, marzenia, troski... Wiele razy mówi o tym Pismo Święte, a przypomina przez wieki nauczanie Kościoła. Chrześcijaństwo jest religią SłOWA: Na początku było Słowo, a słowo było u Boga (...) Przez Nie wszystko się stało... SłOWO było u początku świata i człowieka: I rzekł Bóg - niech stanie się światłość (...) i stała się. Co rzekł zaistniało. SłOWO jest STWÓRCZE.
Wypowiadanie i pisanie słów jest, w porządku religijnym, naśladowaniem samego Boga, jakby kontynuowaniem, za jego przyzwoleniem, dzieła stworzenia: I Adam nazywał rośliny i zwierzęta - czytamy w drugim opisie stworzenia w Księdze Genesis.
Słowem kreujemy rzeczywistość - pierwsze wypowiedziane słowo "kocham" buduje nową, jedyną relację między narzeczonymi; "przepraszam" - otwiera na nowo skamieniałe z bólu serca, wnosi w ludzki świat pokój, bezpieczeństwo. "Proszę" wyzwala postawę służby i wsparcia drugiego, przypomina, że potrzebujemy siebie itd. Słowo matki, nauczyciela, męża, przyjaciela...
Słowo dziennikarza katolickiego również wpisuje się w Boży porządek, a ze świadomością tego wiąże się jedna z podstawowych zasad uprawiania dziennikarstwa - nie wolno posługiwać się słowem do destrukcji, dla niepokoju, dla nienawiści. Trzeba pamiętać o tym przy wszelkich polemikach, ostrzeżeniach, demaskowaniu zła. Słowo obecne w mediach jest niezwykle nośne - społecznie, kulturowo, moralnie. Mają tego świadomość wszyscy mistrzowie propagandy, reklamy, komercji. Wydrukowane w prasie, wyemitowane w mediach elektronicznych zostaje w pamięci odbiorcy, drąży myśli, dotyka serca, kształtuje wyobraźnię, świadomość, gust, wrażliwość, obraz świata i ludzi. Od lat używane jako narzędzie manipulacji itd. Opowiadające skandale, upakarzające, kłamliwe, fałszujące rzeczywistość, puste, nienawistne - z brutalnych filmów, brukowanej prasy, bezpardonowych kampanii politycznych. Słowo, które burzy, niszczy, sieje zamęt.
Ostrożności i ostrzeżeń przed takim słowem nigdy za wiele. Ale nas interesuje aspekt pozytywny posługiwania się nim, bo tylko taki powinien mieć na uwadze dziennikarz katolicki.
Troska o to jak słowem TWORZYĆ - musi być podstawową refleksją "warsztatową" naszego dziennikarstwa. Jak tworzyć wspólnotę parafialną, środowisko, rodzinę, człowieka, Boży świat.
Ponieważ słowo dziennikarza katolickiego jest słowem człowieka i człowieka dotyczy, jest elementem osobowego dialogu, musi uwzględniać główną zasadę katolickiej nauki społecznej - respektować integralną wizję człowieka. Jan Paweł II twierdzi, że to powołanie uzasadnia naszą obecność we współczesnym świecie. Dziennikarstwo katolickie powinno być dla innych znakiem tej integralnej - pełnej wizji człowieka. Można opowiadać światu na wiele sposobów, np. uświadamiając i podkreślając jedność duchowo-cielesną każdego z nas.
Myślę, że w refleksji o dobrym dziennikarstwie, warto zastanowić się nad sposobem ukazywania integralnej wizji człowieka wobec wyzwań jakie stawia współczesny świat.
Świat, w którym żyjemy, nachylony jest ku przyszłości, pędzi do przodu..., ucieka przed przeszłością i teraźniejszością. Gubi prawdę o integralności człowieka. W domu, w szkole, w pracy, nawet wśród przyjaciół mówimy przede wszystkim o planach, zamiarach, marzeniach i troskach, by zdążyć, by ukończyć, by nie wypaść z rynku, by być postępowym, myśleć nowocześnie, być na bieżąco z nowinkami, itp.
Zapominamy o "dzisiaj", które takie krótkie, zmęczone, nieważne. Nie pamiętamy też o "wczoraj", bo takie odległe i stare... I jakoś nie zauważamy, że obok nas wyrasta pokolenie zawieszone w próżni, myślące o prestiżowych kierunkach studiów, dochodowej pracy, wygodnym życiu ale bez wglądu w historię, bez uśmiechu nad zwyczajnościami codziennego życia, nawet bez pytań - zatrzymujących w biegu - fundamentalnych dla każdego: o sens życia. Sami też gubimy te perspektywy i próbujemy ich dogonić. Ale przecież nie można żyć bezpiecznie - w pełni - bez orientujących nas w drodze kościelnych wież i różnorakich drogowskazów, ciągle z zadyszką i świadomością spóźnienia.
Jan Paweł II w czasie przemówienia do młodych na Jasnej Górze podpowiedział jak trzeba dzisiaj żyć, przywołując słowa Apelu Jasnogórskiego: "Jestem..., pamiętam...., czuwam...". Mogą one być także dla nas dobrą i praktyczną wskazówką.
Dziennikarz katolicki musi PAMIĘTAĆ
Jest to jego zwrot ku przeszłości - świadomość korzeni. Papież w Roku Jubileuszowym wskazywał na Świętą Księgę - słowo historyczne. I przypomina o pracy pokoleń, że nie od nas świat się zaczyna i, jeśli Bóg pozwoli, nie na nas się skończy.
Wspólnota parafialna wyrasta z przeszłości, czasem kilkuletniej, czasem wiekowej. Dla dziennikarza gazetki parafialnej jednym z podstawowych źródeł powinna być historia parafii, parafialna kronika, ale też groby i starsi parafianie. To mocne filary "małej Ojczyzny". Nie ma jej tam, gdzie nie ma historii. Ludzie z osiedli mają trudności z indentyfikacją, "napływowi" z różnych okolic często nie mają żadnego punktu odniesienia, co pogłębia ich obcość, samotność. Chętnie wyjeżdżają do rodzinnej wsi, np. na uroczystości odpustowe, to daje poczucie wspólnoty, zakorzenienia. W młodych parafiach osiedlowych trzeba tworzyć historie, zapisywać w drobiazgach..., by słowem tworzyć środowisko. W starych ocalać od zapomnienia przeszłość, uczyć jej młodych. Tak rodzi się patriotyzm, tak kształtują się więzi pokoleniowe.
Dziennikarz katolicki JEST
Musi być świadkiem, musi być obecny. Sprawy aktualne, bieżące dla parafii, środowiska, czasem kraju powinny mieć w gazetce parafialnej swoje stałe miejsce. I nie chodzi tu o bycie stroną w konflikcie, sporach, lokalnych awanturach, o informacje o skandalach. To nie buduje. Trzeba obserwować, słuchać, zauważać, podejmować, informować. Opisane uroczystości, koncerty, sesje, chrzty, śluby, pogrzeby, przywołane "prasówki" - fragmenty ciekawszych tekstów z różnych gazet, itp. są sposobem obecności. Pretekstem do zabrania głosu może być program telewizyjny, wyświetlany w miejscowym kinie film, bójka na osiedlu, koncert rockowy, jubileusz nauczycielki z miejscowej szkoły, ciekawa książka. I ważny jest w sprawach trudnych ton wypowiedzi, nie mogą to być teksty napastliwe, wrogie, bo przecież nie chodzi o wznoszenie barykad. Ważne argumenty, autorytety, dokumenty, osobiste refleksje będące wyrazem troski, zadumania, ostrzeżeniem, itp. Gazetka parafialna nie może być forum tylko spraw duszpasterskich, musi być aktualna, dotykać życia w całym jego bogactwie.
Dziennikarz katolicki CZUWA
Nie wolno być zapatrzonym w teraźniejszość. Trzeba pamiętać o obowiązkach wobec przyszłości i kolejnych pokoleń. Dziennikarz gazetki parafialnej musi być strażnikiem wartości, przechowywać je, bronić, nauczyć innych, by owocowały w przyszłości. Musi w przystępnej i jednocześnie godnej formie opowiedzieć je swym czytelnikom. To bardzo trudne, bo jak ustrzec się patosu lub naiwności, która wielu może zrazić. W gazetce parafialnej muszą znaleźć się teksty formacyjne. Ona nie musi i nie może udawać modnej "niezależności". Nie wolno bać się tekstów ewangelicznych, ale niech ta ewangelia żyje... W refleksji młodzieżowej o śmierci z lekcji katechezy w listopadzie, w dobrym materiale do przemyśleń dla rodziców i wychowawców, rysunku lub tekstach dzieci: "Kościół z mojej miejscowości", modlitwach parafian, itp. Czasem mogą to być słowa nieporadne, naiwne, ale ważna jest ich autentyczność, a ta nigdy nie jest śmieszna.
Nie znaczy to jednak, że dziennikarz gazetki parafialnej, czy też jej współpracownik, zwolnieni są z obowiązku formalnej troski o słowo. Myślę, że są do tego zobowiązani w sposób szczególny. Dbałość o piękno słowa i jego poprawność to jeden z aspektów postawy: Jestem, Pamiętam, Czuwam.
Współcześnie jesteśmy świadkami ogromnej nonszalancji językowej, wulgaryzacji wypowiedzi, amerykanizacji, chaosu, zaniedbań w dziedzinie słowa. I nie pomogą ustawy o języku, apele, załamywanie rąk. Trzeba zadbać o to, by w gazetce parafialnej czytelnik, zwłaszcza młody, spotykał się ze słowem dobrym i pięknym, z językiem poprawnym. Musi się zwrócić uwagę na poprawność ortograficzną i interpunkcyjną tekstów, na ich formę stylistyczną - bogactwo słownictwa, unikanie powtórzeń, logiczne sformułowania, poprawną frazeologię, właściwe użycie wyrazów, przemyślaną kompozycję wypowiedzi. Trzeba unikać sformułowań potocznych, słów obcych, języka mówionego. A nawet niekiedy odnowić znaczenie słów ważnych. Uczyć świadomego i odpowiedzialnego posługiwania się językiem. Ważne nie tylko to, co mówię, ale też JAK mówię. Zależy to oczywiście od tematu, sytuacji, odbiorcy, jednak zawsze powinno się pamiętać, że troska o formę wypowiedzi, o słowo, to troska o człowieka, to świadectwo ważności odbiorcy i szacunku do niego. Słowa z gazet parafialnych muszą i mogą być alternatywą dla bylejakości i agresywności języka ulicy, bełkotu internetowej korespondencji, nowomowy mediów, brutalności języka filmów video, bezwstydu i bezsensu młodzieżowej muzyki i różnych publikacji, w końcu banalności i niekomunikatywności rozmów rodzinnych i towarzyskich.
Warto przy tym pamiętać, że język żyje, by przy poprawianiu nie zniszczyć indywidualnego stylu wypowiedzi, czy też nie stać się niewolnikiem np. reguł gatunkowych. Gatunki dziennikarskie, zasady pisania nie mają krępować, ale ułatwiać i uatrakcyjniać pracę w słowie i służbie nim innym.
Troska o słowo, rozumiana szeroko tj. z uwzględnieniem jego różnych wymiarów, aspektów, perspektyw, jest także wyrazem szacunku i miłości dla tych, którzy będą je czytać. Staje się również sposobem realizacji życiowego powołania, dążenia do tego, by SŁOWO zamieszkało między nami i "swoi" naprawdę JE przyjęli.