Left toolbar

ostatnio dodane

Będzie trudno, ale nie rezygnuję :)

5 października 2013 r.

Wakacje się skończyły, minął wrzesień a mnie ciężko było znaleźć czas na uzupełnienie serwisu nadesłanymi w tym czasie materiałami. I nadal będzie trudno, bo muszę, mając pod opieką 7 miesięczną Gabrysię i dwójkę starszych w przedszkolu, codziennie kilka godzin poświęcić na pracę zawodową. Ale nie zamierzam rezygnować z aktualizowania serwisu, tylko z regularnością może być różnie. Zaglądajcie więc nie czekając na newsletter, który raczej będzie rzadki i nieregularny.

Materiały z BP KEP wprowadzam już na bieżąco, a inne będę się starała uzupełniać stopniowo sięgając wstecz.

pozdrawiam

Joanna Jakubowska redaktor serwisu

Wakacje

3 lipca 2013 r.

Lato w pełni, powróciły letnie temperatury :) więc i mnie czas ruszać na wakacyjny wypoczynek. Ze względu na pobyt z dziećmi poza miastem a teraz wyjazd nie będę w okresie letnim regularnie aktualizować serwisu i odpowiadać na emaile, z powodu ograniczonego dostępu do Internetu. Mam nadzieję, że większość redakcji też jest na wakacjach i nie będzie to zbyt uciążliwe.

pozdrawiam

Joanna Jakubowska
administrator serwisu

Warsztaty dla pism parafialnych (Kielce)

5 czerwca 2013 r.

Zapraszamy na bezpłatne warsztaty dla redakcji gazet parafialnych i przykościelnych, które odbędą się 18 czerwca 2013 r. w Targach Kielce w ramach XIV Międzynarodowej Wystawy Budownictwa i Wyposażenia Kościołów, Sztuki Sakralnej i Dewocjonaliów SACROEXPO (17-19 VI 2013).

Warsztaty dziennikarskie dla mediów lokalnych i regionalnych w Kołobrzegu

30 kwietnia 2013 r.

Stowarzyszenie Prasy Lokalnej zaprasza na Warsztaty dziennikarskie, które organizuje 16-18 maja 2013 r. w Kołobrzegu. To spotkanie lokalnych mediów poświęcamy nowym mediom we współczesnym świecie, zwłaszcza wykorzystaniu ich w codziennej praktyce lokalnej prasy i mediów elektronicznych. Stowarzyszenie Prasy Lokalnej zadbało o bogaty program z udziałem znamienitych dziennikarzy, tudzież praktyków dziennikarskiego rzemiosła, znanych z ogólnopolskich mediów. Warsztaty są płatne.

UWAGA! Wielkie sprostowanie w sprawie ISSN

29 kwietnia 2013 r.

Po wielu latach rozpowszechniania informacji o konieczności posiadania numeru ISSN przez prasę parafialną, muszę teraz rozpowszechnić informację wprost przeciwną. O tym czego się dowiedziałam bezpośrednio w Narodowym Ośrodku ISSN Biblioteki Narodowej w Warszawie piszę poniżej.



strona główna / czytelnia / materiały ze spotkań OSPP / rok 1994 / Miejsce i rola prasy parafialnej

Miejsce i rola prasy parafialnej w świecie mediów katolickich w Polsce

Referat z II Ogólnopolskiego Spotkania Prasy Parafialnej - 1994 r.
Marcin Przeciszewski - Redaktor Naczelny KAI

W dniu dzisiejszym stoimy na pewnym szczególnym zakręcie historii, jednym z najważniejszych, jakie przeżywa Polska w ostatnich stuleciach. Obecne pokolenie, a szczególnie praca apostolska dokonywana w tym pokoleniu końca drugiego tysiąclecia zadecyduje w dużej mierze o przyszłości Polski, o świadomości Polaków na najbliższe kilka pokoleń, o tym czy Polska pozostanie nadal krajem chrześcijańskim. I stąd w tym momencie historii wszelkie działania ewangelizacyjne mają rangę szczególną.

Dlatego chciałbym, jako przedstawiciel Katolickiej Agencji Informacyjnej, złożyć Państwu wyrazy wielkiego uznania za tę działalność, którą na codzień podejmujecie w swoich parafiach w dziedzinie słowa drukowanego. Bo jest to niezmiernie ważne dla Kościoła w, Polsce. Jak również dla Kościoła Powszechnego, bowiem - tu nawiążę do książki J. Jackowskiego "Bitwa o Polskę" - z tym, że w jednej sprawie nie zgadzam się z Jankiem. To nie jest bitwa o Polskę, lecz bitwa o kształt współczesnego świata. O jego przyszły kształt ideowy: Jaka ideologia, jaki system wartości zwycięży? Polska jest jednym z elementów tej walki. Jest ona zderzeniem wartości płynących z Ewangelii, z wartościami kultury liberalno-laickiej. Polska, i cała Europa Środkowo-Wschodnia jest bardzo szczególnym polem doświadczalnym.

Ta batalia o przyszłość świata odbywa się w dużej mierze na poziomie i za pomocą mass mediów. Mass media są tym szczególnym instrumentem, który ułatwia zapanowanie nad świadomością człowieka i jej ukształtowanie w świetle takich zasad i kryteriów, jakie wyznają osoby tam dzierżące ster.

Proces widoczny jest w Polsce po 1989 r. Tak się stało, iż mass media zaczęły oddziaływać na świadomość Polaków tak silnie; jak nigdy dotąd nie oddziaływały. W okresie wielkiego rozwoju mass mediów na świecie po II Wojnie Światowej mimo, że w Polsce mass media były podporządkowane jednej totalnej ideologii, to jednak świadomość społeczeństwa na szczęście broniła się przed nią. Nauczyliśmy się wówczas pewnej własnej autocenzury i krytycznego sposobu czytania. Skuteczność mass mediów była więc niewielka. Nie zagrażała tożsamości narodu polskiego, czy też świadomości religijnej Polaków.

Natomiast po 89 r. staliśmy się - bez odpowiedniego przygotowania - bardzo bezbronni wobec tego strumienia informacji, czy gradu informacyjnego, jaki leje się z mass mediów. Większość członków naszego społeczeństwa jest mocno zagubiona w zakresie odbioru treści przekazywanych przez mass media, w szczególności przez te wielkie media elektroniczne. Są one skuteczne w swoim oddziaływaniu, bowiem mają formę nadzwyczaj łatwą do przełknięcia. A skoro nie nauczyliśmy się jeszcze krytycznego ich odbioru - siła oddziaływania tych mass mediów zaczyna być często niebezpieczna.

Nie twierdzę bynajmniej, że mass media u swej natury są niebezpieczne, gdyż może to być też wspaniały instrument ewangelizacji. Mówi o tym np. instrukcja duszpasterska Aetatis Novae. W Polsce jednak w okresie młodej demokracji sytuacja jest chora pod tym względem. Ma się wrażenie, że w gruncie rzeczy 95 % wielkich mass mediów - mimo pozornego pluralizmu - znajduje się w jednych rękach. Oczywiście nie w rękach jakiejś mafii czy nowego reżimu, ale w rękach określonej siły ideologicznej. Jest to paradoksalnie wielki kapitał międzynarodowy, lub dawne środowisko postkomunistyczne. Ta grupa społeczna w gruncie rzeczy jest na przedzie "apostolatu" światopoglądu głęboko laicko-materialistycznego. Choć stanowi on bardzo wielkie zagrożenie dla światopoglądu chrześcijańskiego na ziemi polskiej to niestety sprzedaje się dobrze w dość, a nawet bardzo atrakcyjnym opakowaniu. Wielu z nas, czy z naszych braci i sióstr na to opakowanie po prostu się nabiera.

W tej perspektywie widzimy, jak nadzwyczaj ważne są wszelkie inicjatywy ewangelizacyjnej w wymiarze mass mediów: w zakresie słowa drukowanego, mediów elektronicznych, radiostacji itd. Bo to jest to szczególne pole, które zaważy o przyszłości czy też o tożsamości Polski chrześcijańskiej, bądź jej braku. Zadecyduje o tym kształt mass mediów oraz to, czy nam chrześcijanom uda się stworzyć alternatywne środki przekazu, bądź wejść do tych wielkich publicznych mass mediów, ale na tyle wejść, żeby nie tylko stracić głowę, ale żeby je przekształcić, bądź stworzyć odpowiednio silne, alternatywne, chrześcijańskie czy katolickie środki społecznego przekazu.

I stąd jeszcze raz wielkie wyrazy uznania dla tego, co Państwo robicie na codzień w swoich parafiach. Uważam bowiem, że prasa parafialna jest szczególnie uprzywilejowanym miejscem wychowania przyszłych kadr dziennikarskich i tworzenia od dołu wspólnoty eklezjalnej.

Dużo się mówi o kryzysie prasy katolickiej, co w moim mniemaniu jest prawdą, ale i w pewnym sensie jest głęboką nieprawdą. Rzeczywiście faktem jest, że czytelnictwo prasy katolickiej po roku 89 dość mocno spadło. Szczególnie w porównaniu z końcem lat 80-tych, kiedy prasa katolicka w dużej mierze kształtowała świadomość społeczeństwa, przygotowywała do tych przemian, stała się wiarygodnym źródłem informacji, nośnikiem idei. Po 89 r. nastąpił dosyć smutny okres, kiedy okazało się, że pewna cześć tytułów prasy katolickiej nie jest w stanie sprostać wyzwaniom brutalnego rynku. Rynek prasowy w Polsce jest znacznie bardziej brutalny niż w Zachodniej Europie, a jednocześnie świadomość czytelników nie dorastała do tych wyzwań. Mówiąc dokładnie, prasa świecka miała okazję bardzo szybko się przekształcić: nowe formy graficzne, nowe tytuły, nowy styl pisania. Stało się to w dużej mierze dzięki kapitałowi zagranicznemu. Prasa katolicka tego wsparcia nie uzyskała i stąd wrażenie bycia w ogonie. Poza tym część dobrych dziennikarzy, którzy swoimi piórami od końca lat 80-tych wspierali prasę katolicką, gwałtownie, z dnia na dzień odeszła. Zresztą jest to szerszy problem kryzysu elit w Kościele, z którego wynika konieczność dopracowania się nowych elit katolickich w Polsce.

Równolegle z tymi trudnościami i niesamowitymi wyzwaniami rynku, brutalizacją, itd., z tym całym paradoksalnym atakiem na Kościół ze strony większości mediów świeckich, chociaż różna była gradacja tego ataku i różny był styl. W łonie środowisk katolickich, a przede wszystkim Episkopatu Polski, następowało bardzo dynamiczne myślenie o tym, jak temu zaradzić, jak wspomóc media katolickie, jaką politykę informacyjną Kościół winien stworzyć. Chodziło o to, aby zaradzić temu dość skomplikowanemu zjawisku kryzysu prasy katolickiej i temu nowemu wyzwaniu ewangelizacyjnemu. Ewangelizacja w społeczeństwie pluralistycznym właśnie przez media musi się odbywać.

W tej chwili, po kilku latach, mogę Państwu nakreślić obraz pełen nadziei, który będzie owocować w najbliższych latach. Pierwszą sprawą jest konieczność powołania dziennika katolickiego. Dzięki biskupowi Adamowi Lepie były starania powołania takiego dziennika w, Łodzi. W końcu w inną formę to się przyoblekło, tak że mamy "Słowo - Dziennik Katolicki".

Druga inicjatywa, złożona z wielu inicjatyw, to powstawanie dynamicznych tygodników katolickich o ogólnopolskim zasięgu. Najlepszym przykładem są trzy tygodniki: częstochowska "Niedziela", katowicki "Głos Niedzielny" i krakowski tygodnik "Źródło". I okazało się, że diecezjalne tygodniki mogą stać się nieomal ogólnopolskimi o znacznie też lepszej szacie graficznej i jakości przekazywanej treści. W ostatnich latach obserwujemy bardzo dynamiczny ich rozwój "Niedziela" ma już przeszło 150 tys. nakładu, "Gość Niedzielny" jeszcze więcej, ponad 200 tys., a "Źródło" ok. 80 tys. To jest bardzo dużo.

Proces inny, nadzwyczaj trafny i budzący wielkie nadzieje, to tworzenie katolickich rozgłośni radiowych. Tym bardziej trafiony pomysł, że w tym deszczu informacji charakteryzującym współczesne media słowo pisane ma w gruncie rzeczy znacznie mniejszą rangę niż kiedyś. Trudniej się nam Polakom cokolwiek czyta niż czytało dawniej. I tu jest wielkie pole dla ewangelizacji przez radio, bo radia znacznie łatwiej się słucha. Mamy w tej chwili trzydzieści niemalże katolickich rozgłośni diecezjalnych, bądź takich jak Radio Maryja, które faktycznie stało się ogólnopolskim radiem katolickim.I kolejna inicjatywa - impuls wyszedł od Episkopatu - powołanie Stowarzyszenia Katolickich Rozgłośni Radiowych "VOX". To ma być centrala informacyjno-programowa na całą Polskę, służąca temu, aby dać lepszy materiał wszystkim katolickim rozgłośniom radiowym. Bo wiadomo, że w jednej diecezji nie zawsze jest dostateczny zespół, pieniądze i sprzęt elektroniczny, żeby dopracować się bogatego programu. A wymaga tego skuteczność ewangelizacyjna. I "VOX , wzorem francuskim czy amerykańskim, będzie służył temu, aby najlepsze programy udostępniać wszystkim rozgłośniom diecezjalnym za pomocą satelity. Powstanie też coś w rodzaju katolickiego dziennika radiowego - serwisu informacyjnego, redagowanego z kręgosłupem katolickim. Każda rozgłośnia diecezjalna prawdopodobnie będzie co godzinę retransmitować serwis informacyjny VOX-u, redagowany tutaj w Warszawie. To może być wspaniały instrument ewangelizacji, bowiem radio ma olbrzymią siłę i olbrzymią skuteczność oddziaływania.

I wreszcie inicjatywa, którą ja mam przyjemność reprezentować. Na wzór innych państw chrześcijańskich Episkopat Polski postanowił powołać Katolicką Agencję Informacyjną. Po co? To nie jest myślenie centralistyczne. Chodzi o stworzenie bazy informacyjnej nt. życia Kościoła w Polsce, w świecie, działalności Stolicy Apostolskiej, Ojca Świętego itd. Podstawowe zadanie KAI to wspomożenie informacją wszystkich katolickich środków przekazu. Tam w terenie trudniej jest zdobyć informację niż w Warszawie, gdyż my odbieramy kilka zagranicznych agencji informacyjnych i możemy po prostu coś przepisać czy coś przetłumaczyć. Drugie zadanie - choć jest syzyfowa praca to oddziaływanie na prasę świecką tak, aby informacja o Kościele była tam po prostu obecna. Tutaj doświadczenie jest bardzo trudne, ale codziennie przesyłamy najważniejszym mediom świeckim pełny serwis informacji o życiu Kościoła. Są informacje dosłownie z ostatniej chwili, z całego świata. Wykorzystywany jest niestety bardzo selektywnie, a czasami są nawet próby manipulacji. Np. "Gazeta Wyborcza" w tym się specjalizuje. Bierze połowę naszej informacji, drugą dopisuje dziennikarz "Gazety Wyborczej", a czytelnik nie wie, o co w tym wszystkim chodzi. Zastanawiamy się, czy nie wstrzymać "Gazecie Wyborczej" wysyłki naszego serwisu, ale księża. biskupi z naszej Rady Programowej mówią: poczekajmy jeszcze, może coś się tam zmieni.

Chodzi też o to, aby kształtować świadomość dziennikarzy pracujących w prasie świeckiej. Organizujemy więc konferencje prasowe, na których staramy się pokazać podstawowe problemy Kościoła, stanowisko Kościoła. Aby chociaż dziennikarze je znali, nawet jeżeli tego dalej nie przekażą. Wszystko przecież zaczyna się od człowieka, od formacji tego człowieka.

Mam wielkie uznanie dla dziennikarzy katolików, którzy mają tyle odwagi, że angażują się w mediach świeckich. Jest to bardzo trudne, bowiem jest się na ogół samotnym rodzynkiem, niechcianym w środowisku, którego się posądza, że jakieś tam nudziarstwo prokościelne próbuje przemycić. Tych dziennikarzy katolików, którzy pracują w mediach świeckich, staramy się bardzo mocno wspierać.

Mam też i nadzieję, że, uda nam się wspólnymi siłami opracować jakieś atrakcyjne oferty czy propozycje ze strony KAI dla Państwa, zależnie od Waszych potrzeb przy redagowaniu prasy parafialnej. Dodam, że środki techniczne nie stanowią tu przeszkody. Ten z Państwa, kto byłby zainteresowany naszym codziennym serwisem, może odbierać go kilka razy dziennie - wystarczy do tego komputer z odpowiednim wyposażeniem.

Teraz przechodzę do zadań prasy parafialnej w, perspektywie ewangelizacji. Przyszłość - moim zdaniem - mają dwa rodzaje mediów katolickich. Przede wszystkim znakomicie redagowane, naprawdę profesjonalne pisma szczebla diecezjalnego czy krajowego, o doskonałej szacie graficznej, świetnym warsztacie dziennikarskim itd. Gazety te staną się konkurencyjne wobec leżących obok w kiosku pism laickich czy antyreligijnych. Czytelnik będzie z zadowoleniem brać je do ręki. Np. włoska "Familia Christiana tygodnik katolicki, który sprzedawany jest w 1,3mln egz. jest najpoczytniejszym tygodnikiem we Włoszech.

Drugi nurt pism katolickich, który ma wielką przyszłość, to pisma lokalne, nieprofesjonalne, natomiast służące bądź określonemu charyzmatowi (myślę o jakimś ruchu), bądź pisma związane z lokalnymi społecznościami, lokalną wspólnotą eklezjalną np. parafią. To jest wielka przyszłość. Wydaje mi się, że pisma mają kilka zasadniczych zadań. Nie można mieć żadnych kompleksów, że się jest pismem parafialnym, a nie diecezjalnym czy ogólnopolskim. Trzeba odkryć właściwe miejsce naszego pisma.

Podstawowa sprawa to budowanie lokalnej wspólnoty eklezjalnej. To jest bardzo ważne zadanie, bowiem w coraz bardziej zatomizowanym społeczeństwie narażonym na laicyzację czy ateizację wręcz, nie ma miejsca na wspólnoty chrześcijańskie, z którymi człowiek mógłby się identyfikować, które by go podtrzymywały, dawały mu silę. Człowiek współczesny niczego bardziej bowiem nie potrzebuje niż wspólnoty. Te wszystkie perwersje, jakie obserwujemy wszędzie, narkomanię itp., są skutkiem tego "pustego miejsca", że nie ma wspólnoty. Rola wspólnoty parafialnej w procesie ewangelizacji w dzisiejszej Polsce jest niezastąpiona. Także w procesie ratowania polskiego społeczeństwa. Bardzo ważnym instrumentem w parafii może stać się właśnie pismo: Lepsze, gorsze, ładniejsze czy brzydsze, na takim czy innym papierze. To nie jest ważne. To jest moje pismo, tak jak moje dziecko. Czy ono jest brzydkie czy ładne, nie identyfikuję się z nim dlatego, że jest ładne, dlatego się z nim identyfikuję, że jest moje, że tam jest o moim księdzu proboszczu, o moich znajomych, o wspólnocie Światło-Życie, o takiej czy innej działalności charytatywnej, o potrzebach pomocy dla tego człowieka, który żyje w sąsiednim bloku, itd. I na tym właśnie polega tworzenie wspólnoty. Radziłbym zwrócenie uwagi także na budowanie wspólnoty w głębszym znaczeniu - na budowanie świadomości eklezjalnej, której niestety wielu naszym braciom chrześcijanom dosyć mocno brakuje.

Kolejna sprawa, ta którą bardzo mocno podkreślił ksiądz biskup w swojej homilii, to człowiek. No cóż, podmiotem wspólnoty jest oczywiście Chrystus, wokół którego się gromadzimy, który nas jednoczy, ale uczestnikiem wspólnoty jest ten zwykły szary człowiek. Człowiek, który często jest bardzo potrzebujący. Wydaje się, że swojego rodzaju dramatem polskiego katolicyzmu jest fakt, że kościoły są pełne, ale później wszyscy wychodzą, a bloki wokół kościołów pozostają pełne ludzkiego nieszczęścia, biedy, takiej czy innej deprawacji, itd. Pełne piekielnie samotnych ludzi. W każdej parafii są dziesiątki czy setki piekielnie samotnych ludzi. Tylu jest chrześcijan wokół, a oni wciąż oczekują. Jeżeli więc mówimy o tworzeniu wspólnoty parafialnej, nie możemy zapomnieć o tych, którzy są w tej parafii najsłabsi. Tajemnica każdej prawdziwej wspólnoty chrześcijańskiej polega na tym, że będzie ona żywą, prawdziwą wspólnotą, o ile skoncentruje się wokół tych członków najsłabszych. Taka jest wizja św. Pawła: Kościół jest ciałem, ale szczególnie uprzywilejowani powinni być ci słabsi.

Kolejna sprawa to wielka rola formacyjna takiego pisma. Bo wydaje się, że pismo to mogą czytać różni ludzie, nawet tacy, którzy nie kupią oficjalnej prasy katolickiej. Często z pismem parafialnym można do nich dotrzeć, tym bardziej, że można zorganizować na terenie parafii wspaniały kolportaż, jakiego nie zorganizuje żaden tygodnik czy dziennik katolicki. To nie jest trudne, kolportaż na terenie parafii nie jest trudny. Można dotrzeć do tych ludzi, którzy stoją gdzieś tam na rozdrożu i do nich przemówić językiem wiary, językiem świadectwa. Myślę, że to jest szczególny punkt dla prasy parafialnej, pewna wyższość prasy parafialnej. Jej świadectwo może być skuteczniejsze. Mówi tam nasz ks. proboszcz, mówi lider takiego czy innego ruchu, przedstawia się rodzina, która jest znakomitą rodziną chrześcijańska" a która żyje w sąsiednim bloku, czy na sąsiedniej ulicy. Takich ludzi trzeba pokazać, bo taki przykład działa, który nie jest anonimowy, czy wymyślony przez kogoś. Na tym polega wielki sukces wszelkich grup ewangelizacyjnych, że właśnie to jest to bezpośrednie świadectwo. Na innym poziomie wielki sukces Radia Maryja - też kontakt z człowiekiem, ta ciepła atmosfera wymiany międzyludzkiej.

I wreszcie wielkie zadanie, to budzenie czytelnictwa katolickie o. Bowiem najważniejszym problemem w Polsce jest bardzo małe czytelnictwo prasy katolickiej. Nie dorośliśmy do tego, nie uświadomiliśmy sobie, że to, czy prasa katolicka będzie istnieć zależy od nikogo innego, tylko od nas. Od tego, czy w kiosku będziemy jej żądać i za nią płacić zarazem. Bo jeżeli kupujemy tygodnik NIE na przykład (a bardzo wielu z nas kupuje), to jest to cotygodniową składką pieniężną na utrzymanie Urbana i jego ekipy. Jeżeli kupujemy tygodnik "Niedziela", to płacimy tą składkę na utrzymanie tego wspaniałego dzieła ewangelizacyjnego. Myślę, że to jest jeden z podstawowych problemów w Polsce. Np. we Francji, znacznie bardziej zlaicyzowanej niż Polska, gdzie 8% społeczeństwa chodzi systematycznie do Kościoła, prasa katolicka sprzedawana jest w 5 mln egzemplarzy. W Polsce, jak podał biskup Adam Lepa, jednorazowy nakład prasy katolickiej wynosi ok.1,2-1,3 mln egz. I to jest dramat. Krakowski Instytut Prasoznawstwa na UJ odkrył, że zaledwie 5% Polaków czyta prasę katolicką. Może to jest zaniżone, bo to jest świecki ośrodek, ale nawet jeżeli będzie dwa razy tyle to znaczy, że jest bardzo źle. I wydaje mi się, że właśnie prasa parafialna, ta nasza prasa, wydawana przez pana Kowalskiego z sąsiedniej ulicy, ma to zadanie - budzenia czytelnictwa katolickiego. Jeżeli człowiek się przyzwyczai, za interesuje tą formą prasy katolickiej, to jestem przekonany, że sięgnie także po inną prasę katolicką.

I wreszcie nadzwyczaj ważne zadanie, to kształcenie przyszłych kadr redaktorów i dziennikarzy katolickich. Uważam, że żadne uczelnie nie są w stanie stworzyć dziennikarza - tego zawodu można się uczyć jedynie w praktyce. Bardzo wielu ludzi nie uświadamia sobie, że ma świetny dar przekazywania pewnych treści za pomocą słowa pisanego. Tego w szkole się nie dowiemy, czy na wyższej uczelni. Praktykując w takiej gazecie możemy odkryć ten dar. A rzeczywiście prasie katolickiej, czy katolickim środkom przekazu bardzo brakuje katolików zaangażowanych, świadomych swego powołania apostolskiego i umiejących trzymać pióro w ręku. Prasa parafialna może być takim wielkim źródłem kadr.

Tylko nie miejcie kompleksów. Bo prasa parafialna musi być zupełnie inna niż prasa diecezjalna czy ogólnopolska. Trzeba bardzo pracować nad odkryciem własnego charyzmatu. Nie możemy np. wziąć jakiegoś tygodnika katolickiego i robić podobnego. To nie, to jest dla szerszej publiczności, my musimy być wierni temu charyzmatowi budowania wspólnoty lokalnej za pomocą bardzo prostych środków. Jednocześnie aby tam była ta ciepła atmosfera wspólnoty, naszej parafii, z otwarciem na tą całą biedę. Odpowiedzialności za życie publiczne, za życie społeczne nie można się nauczyć inaczej jak malując płot, wywożąc czasem zbiorowo śmieci. To jest to budowanie świadomości obywatelskiej, ono zaczyna się bardzo na dole, nie na górze. Później mamy katastrofę, że ktoś nagle zostaje posłem w parlamencie, a nie wie absolutnie, co to jest życie społeczne, co to jest dobro wspólne, co to jest zasada pomocniczości, jak to powinno być zorganizowane życie społeczne, jaka jest rola państwa, jaka jest rola społeczności lokalnej.

I jeszcze jeden wymiar: rola prasy parafialne w budowaniu demokracji w Polsce. Może to zabrzmi górnolotnie, ale mam nadzieję, że jestem w stanie obronić tę tezę. Demokracja to nie po prostu harmonia tysięcy społeczności lokalnych, które w sposób harmonijny potrafią ze sobą współpracować. Demokracja to nie 10 partii politycznych, które gdzieś tam się żrą w okrągłym budynku Sejmu. Demokracji nigdy nie będzie, jeśli nie będziemy w stanie stworzyć świadomości demokratycznej w tej lokalnej, podstawowej społeczności.